Do niedawna amarantus kojarzył mi się głównie z mąką, ewentualnie – z ziarnami, z których się ową mąkę wytwarza. Tymczasem, w ramach eksperymentu, posialiśmy niedawno w Green Farmie odmianę: to LIŚCIE amarantusa grają u nas pierwsze skrzypce!
Amarantus nie przepada za zbyt dużą ilością nawozów sztucznych, w hydroponice czuł się więc wspaniale – i zaledwie po kilku tygodniach wypełnił szklarnię gąszczem łodyg i liści w pięknym, amarantowym (jakże by inaczej) kolorze. Pomijając jednak estetyczny aspekt uprawy, zaczęłam się zastanawiać: czy liście amarantusa służą co czegoś więcej, niż tylko do ozdoby? Okazuje się, że tak!
Jak smakują liście amarantusa.
Do rzeczy zatem: młode liście amarantusa są w smaku bardzo podobne do botwinki, natomiast strukturą przypominają szpinak. Ze szpinakiem łączy je również sposób przyrządzania: możemy wykorzystać świeże, surowe liście i pędy w sałatce, albo delikatnie je zblanszować. Kolejne podobieństwo, a zarazem – różnica: podobnie jak szpinak, liście amarantusa są źródłem witaminy C… zawierają jej jednak trzy razy więcej! Nie mówiąc już o tym, że zawartość żelaza w amarantusie jest aż pięciokrotnie wyższa od szpinaku czy pszenicy…
Amarantus – na zdrowie i urodę.
Co jeszcze można zrobić z liści? Sok! Jak się okazuje, sok z amarantusa można stosować wewnętrznie i zewnętrznie: w pierwszym przypadku – jako pełnowartościowy napój proteinowy, natomiast w drugim – jako tonik wzmacniający włosy i zapobiegający ich wypadaniu. Pamiętajmy, że oprócz witamin i mikroelementów liście amarantusa (a także jego nasiona) zawierają białko przyswajalne w 75 procentach – czyli lepiej, niż białko z mleka lub soi – oraz wapń w wysokim stężeniu. Oznacza to, że amarantus powinien znaleźć się w diecie dzieci (aby wspomóc proces rośnięcia i prawidłowe kształtowanie kości) oraz… kobiet, szczególnie w okresie menopauzy – jako środek zapobiegający osteoporozie.
Amarantus – piękny wewnątrz i na zewnątrz.
Białko, wapń, żelazo, witaminy, selen, mangan, magnez i potas to jednak nie jedyne cenne składniki obecne w ziarnach i liściach amarantusa. Czy wiecie, czym jest SKWALEN? Jeśli tak: brawo dla Was!, ale jeśli nie – nie szkodzi, sama nie miałam o tym pojęcia, dopóki nie zaczęłam zgłębiać tematu tej rośliny…
Skwalen to związek z grupy lipidów (ale nie tłuszcz!), występujący między innymi w płaszczu ludzkiej skóry oraz… w wątrobie rekina. Jest on – uwaga, trudne słowo – metabolicznym prekursorem cholesterolu, a także – działa chemoprewencyjnie. Innymi słowy: pomaga zapobiegać, a nawet odwracać wczesne etapy rozwoju nowotworów! Ma także działanie przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne, przeciwdziała chorobie niedokrwiennej serca i wiąże wolne rodniki tlenu. To nie wszystko: skwalen oczyszcza organizm z toskyn przemysłowych! Prawdziwie magiczna substancja! A co ważniejsze: dzięki amarantusowi nie musimy jej pozyskiwać z wątroby rekina…
Jeśli wydaje Wam się, że to aż za dużo dobroci w jednej roślinie… muszę Was „rozczarować”: amarantus zawiera także wiele cennych aminokwasów egzogennych – czyli takich, których nasz organizm nie potrafi syntetyzować samodzielnie, w związku z czym musimy dostarczać je w pożywieniu. To miłe, że jedna roślina potrafi zapewnić nam szeroki tak szeroki wachlarz potrzebnych substancji, prawda? Nic dziwnego, że eksperci nazwali amarantus zbożem XXI wieku! A jakby tego było mało – liście i pędy amarantusa pomagają oczyszczać powietrze w naszych domach, ponieważ pochłaniają dwukrotnie więcej dwutlenku węgla niż inne rośliny! A w dodatku wiele odmian amarantusa traktowanych jest jak rośliny ozdobne, z uwagi na piękny kształt i kolor kwiatostanów i liści. I jeszcze do tego – tańczy! (Dowody na filmie poniżej.) Czy można chcieć czegoś więcej?
Blaski i cienie.
Jeżeli można cokolwiek zarzucić amarantusowi – to chyba tylko (typowe dla roślin podobnych do szpinaku) niewielką zawartość szczawianów, na które powinny uważać osoby chore na kamicę żółciową lub nerkową. Poza tym jednak – nie wiem, jak Wy, ale ja jestem kupiona! Rozpoczynając uprawę nie spodziewałam się tak pozytywnych rezultatów: a w efekcie tego „eksperymentu” nie tylko poszerzyłam swoją wiedzę o ważnych i pożytecznych substancjach odżywczych, ale także – zyskałam dostęp do znakomitego źródła witamin i żelaza. Nie dziwię się, że polscy naukowcy już od lat badają amarantus i tworzą wciąż jego nowe odmiany: najwyższy czas, żeby ta cenna roślina trafiła pod strzechy!
Jeśli odezwała się w Tobie żyłka odkrywcy i eksperymentatora, która kusi Cię do spróbowania swych sił z hydroponiczną metodą uprawy amarantusa i innych warzyw, to link poniżej prowadzi do sklepu, w którym możesz kupić kompletną szklarnię Green Farm po mocno obniżonej cenie – 700 zł. Prezentem dla uważnych czytelników jest hasło „VIP-dostawa”, czyli darmowa dostawa kurierska!
Link do sklepu: KUPUJĘ
Jakie są Wasze doświadczenia z amarantusem? Piekliście chleb z mąką amarantusową, jedliście popping lub ekspandowane nasiona – a może próbowaliście swoich sił w uprawie? Napiszcie!
W warunkach mieszkaniowych można uprawiać wiele zdrowych warzyw i ziół, poczytaj o naszych doświadczeniach: 
Portulaka pospolita – poznaj dawne warzywa.
Kwiaty jadalne do domowej uprawy – bo jedzenie powinno być nie tylko zdrowe, ale i piękne.
Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o bazylii, ale wstydziliście się zapytać.
Hydroponika – bezpieczny dla środowiska sposób na zdrowe warzywa.
Domowy ogródek – nowy styl życia mieszkańców miast.
Praktyczne porady dla miejskich ogrodników:
Przemyśl przed rozpoczęciem domowych upraw – 7 porad.
Jaki wybrać nawóz do domowej uprawy: mineralny, czy organiczny.
Jak dobieraliśmy stężenie nawozu, które gwarantuje uzyskanie zdrowych warzyw.